Olga Bołądź jako Agata Mróz - przejmująco prawdziwa
Agata Mróz - dwukrotna mistrzyni Europy w siatkówce, przez lata walczyła z białaczką, a kiedy dostała szansę na powrót do zdrowia, decyzję o przeszczepie odsunęła w czasie na wieść o tym, że zostanie matką. Anna Plutecka–Mesjasz opowiedziała jej historię w filmie "Nad życie", który 11 maja wchodzi do kin. W rolę Agaty wcieliła się Olga Bołądź i jest w niej przekonująca.
Debiutującej w fabule Annie Pluteckiej-Mesjasz się udało, mimo iż - jak to z debiutami bywa - filmowi do prawdziwie pełnego dzieła sporo brakuje. Reżyserka nie zrobiła jednak łzawej opowieści o umieraniu. Przeciwnie. Nakręciła film o miłości i o tym, jak wiele warto dla niej poświęcić, nie czując, że coś się poświęca.
Agata Mróz była jedną z najwybitniejszych polskich siatkarek ostatnich lat. Z ciężką odmianą białaczki walczyła od 17 roku życia. Podziwialiśmy jej optymizm i wolę walki. Przerywała sportową rywalizację na czas leczenia i wracała na boisko, by znów wygrywać. W pierwszych ujęciach filmu widzimy ją podczas ważnego meczu, w akcji - imponuje formą, zaraża śmiechem, radością życia.
Atutem filmu Pluteckiej-Mesjasz jest to, że jej bohaterka jest przede wszystkim zwyczajną, młodą dziewczyną, która niczym nie różni się od rówieśniczek. Nowoczesna, piękna, pełna życia, lubi imprezy, pija mocniejsze trunki i marzy o sławie. Ba, nawet decyduje się na pamiętną, odważną sesję fotograficzną dla jednego z magazynów dla mężczyzn. (Żadnych znamion świętości, mimo iż po śmierci Agaty, ku przerażeniu jej najbliższych, pojawiały się nawet pomysły… wyniesienia jej na ołtarze!).
Jej życie zmienia się, gdy poznaje w Szczyrku przystojnego architekta (Michał Żebrowski) i jak grom spada na nią uczucie. Agata zakochuje się z wzajemnością w Jacku, który zostaje jej mężem, ale wraz z uczuciem, dotyka ją nawrót choroby. W ciągu jednego wspólnie spędzonego roku para przeżywa to wszystko, czego inni doświadczają na przestrzeni całego życia. Tym razem choroba Agaty jest na tyle zaawansowana, że decyzja o przeszczepie okazuje się koniecznością. Dwukrotna złota medalistka mistrzostw Europy podejmuje najtrudniejszą walkę.
W cieniu dramatu
Druga część filmu to już przede wszystkim heroiczna walka Mróz z chorobą. Mimo że lekarze twierdzą, iż schorzenie uniemożliwi jej zostanie matką, robiąc badania przed przeszczepem, odkrywa, że jest w ciąży. Jej decyzja jest natychmiastowa: jeśli jest choćby cień szansy, urodzi dziecko. Postanawia, wbrew protestom lekarzy, przesunąć datę przeszczepu i donosić ciążę. Miesiące spędzone w szpitalu, to przejmujący zapis zmagań z potwornym cierpieniem i towarzysząca im pewność, że pojawienie się dziecka jest ich warte. W tej walce, prócz męża, kibicuje jej charyzmatyczna lekarka (niezmiennie świetna Danuta Stenka).
Opowieść cały czas balansuje między skrajnymi emocjami. I choć można wytknąć debiutantce narracyjną niespójność (historia rwie się chwilami, jakby twórcy nie mogli się zdecydować czy ma być typowym love story, czy może dramatem o granicach macierzyństwa), choć dużo tu natrętnej symboliki (obrączki uporczywie lśniące w słońcu czy sceny erotyczne na tle kominka to ograne chwyty), film broni się za sprawą emocji, jakie w nas budzi. Na pierwszym publicznym pokazie w poniedziałek, w ramach "Panoramy polskiego kina" w Gdyni, widzowie nie kryli wzruszenia.
Bołądź największą siłą filmu
Największym atutem produkcji jest idealnie obsadzona Olga Bołądź, po raz pierwszy w dużej, dramatycznej roli. Jej Agata Mróz - najpierw wulkan energii, zarażająca wiarą, że pokona chorobę, jak pokonywała rywalki na boisku, a potem coraz bardziej zmęczona - jest przejmująco prawdziwa.
Bołądź nie szarżuje aktorsko, równie prawdziwie wypadają sceny jej fascynacji mężczyzną życia, jak dramatyczne ujęcia na szpitalnym łóżku. Przypomina siatkarkę nawet zewnętrznie, świetnie naśladuje jej ruchy, mimikę twarzy. Widać, że wykonała ogromną pracę aktorską.
"Nigdy nie żałowałam swojej decyzji"
W ostatnich miesiącach życia siatkarki, cała Polska ściskała za nią kciuki. Organizowano mecze i akcje charytatywne na jej rzecz, kibice tłumnie oddawali krew. Sama Agata z pomocą mediów apelowała o oddawanie szpiku potrzebującym, przyczyniając się tym samym do wzrostu liczby dawców.
Dlatego trudność opowiedzenia tej historii polegała również na tym, że wszyscy znamy jej dramatyczny finał. Relacje z narodzin córeczki Agaty, i decyzję o błyskawicznym przygotowaniu młodej mamy do przeszczepu, nadawały przecież wszystkie stacje telewizyjne. Pamiętamy pewność Agaty, że musi się udać, szczęśliwie przeprowadzony przeszczep, nagłe pogorszenie choroby, a potem najgorsze - śmierć w wyniku sepsy.
Dwa tygodnie przed śmiercią, w wywiadzie prasowym Agata Mróz mówiła: - Żyję ze świadomością, że ludzie po przeszczepach szpiku też umierają. Mogę wyzdrowieć, ale mogą również wystąpić powikłania. Nigdy jednak nie żałowałam swojej decyzji i gdybym miała ją podjąć raz jeszcze, bez względu na konsekwencje, postąpiłabym tak samo. Nad życie pragnęłam tego dziecka.
W filmie zatytułowanym właśnie "Nad życie", bohaterka pisze te słowa w liście, który mąż przeczyta już po jej śmierci. Ostatnie zdanie listu brzmi: "Jestem szczęśliwa".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz